Aktualna sytuacja na Ukrainie nie sprzyja eksportowi polskich jabłek za wschodnią granicę. Sadownicy martwią się, że zastój będzie się przedłużał.
Jeszcze kilkanaście dni temu polscy sadownicy nie mieli żadnych kłopotów z wyeksportowaniem jabłek za wschodnią granicę. Sytuacja zmieniła się diametralnie od momentu zakończenia igrzysk olimpijskich w Soczi, które zbiegło się z zaostrzeniem konfliktu na Ukrainie. Od tamtej pory eksport jabłek do Rosji maleje z dnia na dzień.
Sadownicy, którzy mają pełne chłodnie, z niepokojem obserwują sytuację na wschodzie. Zdaniem wielu z nich, domaganie się ostrych sankcji wobec Rosji jest błędem, który może skutkować długim zastojem w handlu lub nawet odwetem Moskwy w postaci wprowadzenia embargo. Zamknięcie granic dla polskich jabłek byłoby katastrofą zarówno dla pojedynczych producentów, jak i tych zrzeszonych w grupach.
Polska jest największym eksporterem i trzecim producentem jabłek na świecie. W tym roku sadownicy zerwali rekordową ilość 3,1 mln ton. Zdecydowaną większość owoców kupili od nas Rosjanie.
Z uzależnieniem od Rosjan próbuje walczyć Związek Sadowników RP. Na ostatniej konferencji sadowniczej w Błędowie prezes związku Mirosław Maliszewski mówił o konieczności poszukiwania nowych rynków zbytu. Według niego prawdopodobne jest nawiązanie nowych kontaktów handlowych z Chinami oraz krajami Zatoki Perskiej.
dg