Paweł jest psem niezwykłym, jakby z innego świata. Czasami mam wrażenie, że jest w nim zaklęty człowiek. Reaguje już nie tylko na komendy, a na gesty.
Jego historia jest długa, tak jak i jego żywot. Ma bowiem już 24 ludzkie lata, w przeliczeniu na psie to jakieś 108 lat. Aż ciężko w to uwierzyć, prawda? Ale takie są fakty i schodzić z tego świata jeszcze nie ma zamiaru. Mimo słabego już węchu, słuchu i wzroku (Paweł nie ma jednego oka, gdyż jakiś „serdeczny” człowiek wybił mu je kijem kiedy poszedł do suki) nadal porusza się po Grójcu. Na pewno wiele ludzi widziało go na światłach przy głównym skrzyżowaniu kiedy czekał, aż przechodnie ruszą do przodu, wtedy i on przechodził. Jest psem całkowicie wolnym, nie zna smyczy i obroży. Ma dom odkąd mieszka ze mną. Nie zna też agresji do ludzi. Czasem przepędzi jakiegoś innego psa, bo terytorium ma spore. W końcu mieszka w samiutkim centrum Grójca.
Paweł - imię po byłym Panu, człowieku nie wylewającym za kołnierz, często był przez niego bity i przeganiany, a mimo to zawsze do niego wracał i szedł przy nodze. Wcześniej wabił się (Abelardo, Abelard) - pewnie dużo ludzi pamięta. Z czasem dzieci i dorośli zaczęli wołać do niego Pawełek, bo kojarzyli go z byłym Panem i tak już zostało. Są świadkowie, którzy widzieli go kiedyś biegnącego środkiem ulicy z kawałem mięsa w pysku. Zwędził je z jatki na dawnym z "Zieleniaku". Nie kradł go jednak dla siebie, tylko zanosił byłemu Panu, bo wiedział, że ten nie miał co jeść. Sam ma połamane kły od rozłupywania twardych gnatów, które gdzieś udało mu się znaleźć i wykopać.
Kiedy dowiedziałem się, że jego Pana zabrała karetka, a potem, że zmarł postanowiłem go dokarmiać. Zanosiłem mu dwa razy dziennie karmę pod drzwi budynku gospodarczego, w którym mieszkał wraz ze swoim byłym Panem. Bałem się, że pies zdechnie z tęsknoty, bo nie chciał jeść. Cały czas czekał na swego Pana. Nie wiedział, że Pan już nigdy do niego nie przyjdzie. Bardzo przeżył tę rozłąkę. Mimo wszystko postanowiłem o niego zawalczyć i zacząłem go do siebie przekonywać. Nie było to jednak łatwe, bo kochał swojego Pana i był do Niego bardzo przywiązany. Trwało to rok, aż pewnego razu zawołałem go do mieszkania do bloku. Nie było mowy, żeby wszedł chociażby na klatkę schodową .Nie znał takich miejsc. Innym razem kupiłem smycz, obrożę ,założyłem mu na kark, ale jak już widział, że chcę go wprowadzić do klatki, kładł się na ziemi, wyślizgiwał się z obroży i wracał na swoje miejsce. Dopiero jak przygarnąłem bezdomną szczenną sukę, która spała na wycieraczce u sąsiadki za nią przyszedł do mieszkania. Od tamtej pory nie odstępuje mnie na krok. Długo trwało, zanim się do mnie przekonał, ale dziś wiem, że warto było o niego powalczyć, bo to wspaniały, mądry i bardzo wierny pies.
Towarzyszy mi dosłownie wszędzie. Kiedy rysowałem lokomotywę, czy Panoramę Grójecką zawsze kładł się pod rusztowaniem i czekał aż z niego zejdę i dopiero wtedy szedł ze mną do domu. Nigdy mnie nie zostawił, ale zawsze wracał jak gołąb pocztowy:)
Długo można by opowiadać o Pawle - Żywej Legendzie Grójca, bo różnych sytuacji z nim związanych było bez liku. Jest np. jedynym psem, który ma wstęp do Grójeckiego Ośrodka Kultury, to pies z klasą więc potrafi się zachować. Na moim drugim wernisażu zebrał nawet brawa i był ze mną na scenie na uroczystym otwarciu. Pamiętam jak zabrałem go kilka lat temu do Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki w Radomiu na wernisaż Joanny Krzysztoń. Ochroniarz nie chciał go wpuścić i go odpędzał od drzwi wejściowych, bo jest tak zakaz wprowadzania psów, ale powiedziałem,że Paweł ma pozwolenie tamtejszego dyrektora. Powiedział mi,że jeśli dyrektor przyjdzie i to potwierdzi wpuści psa. I jak powiedział tak też zrobił, bo dyrektor przyszedł i nakazał wpuścić Pawła do środka. Potem ten sam ochroniarz zaczął opowiadać, że pamięta jak to 30 lat temu też był pewien malarz z psem na wystawie. Jak widać historia lubi się powtarzać :)
Jestem szczęściarzem, że Paweł wybrał właśnie mnie na swego Pana i że to mnie przypadł ten zaszczyt mieszkać z nim pod jednym dachem, bo wiem, że drugiego takiego psa już nie będzie. Długowiecznego psa z klasą, tak wysoką inteligencją, wiernością i miłością. Mówi się, że miłość przedłuża życie i w przypadku Pawła zapewne tak jest. Dodam jeszcze, że nie zamieniłbym go na żadnego innego psa, ani nie ma takich pieniędzy za które mógłbym go oddać, gdyż wiem, że jest w nim coś niezwykłego. Magia, cudowna moc, która od niego emanuje. Odkąd Paweł jest ze mną zaczęły się spełniać moje marzenia, rysuję rzeczy wielkie, a on zawsze jest przy mnie. Nawet dziś kiedy malowałem obraz leżał przy sztaludze i nawet się nie ruszył. Jak już wspomniałem uważam jest w nim zaklęty jakiś człowiek, może nawet któryś z wielkich malarzy ,a ja czerpię natchnienie właśnie bezpośrednio od niego.
I na zakończenie powiem tak. Gdybym dziś postanowił wybrać się na wędrówkę na koniec świata, wiem, że Paweł mimo, że jest już słabszym psem, zamachał by tylko ogonem i ruszyłby u mego boku. Gdybym go zostawił w domu, mógłby już nie przeżyć kolejnej rozłąki. Dziękuję za uwagę i pozdrawiam Was bardzo serdecznie!
Sebastian Krawczak
atena1
7 września 2013, 17:06
łza się w oku zakręciła
Marysia
8 września 2013, 17:19
Sebastian masz następnego ogromnego plusa u Mnie :)
Simone
9 września 2013, 08:36
Poznal swoj swojego. Pewnie tak zawsze mialo byc. Takiej milosci nie osiaga sie w jeden dzien. Wspaniala historia.
bozena
4 października 2013, 19:32
To prawda ten pies wszędzie za Sebastianem chodzi i czeka na niego nawet u fryzjera :-D
Monika
10 października 2013, 11:51
Coś pięknego
Marek
10 października 2013, 23:55
Komentarz został ukryty z powodu naruszenia zasad komentarzy.
Renée
11 października 2013, 13:56
Przecudowna historia,lzy kreca sie w oku 💗
irena
16 października 2013, 21:36
jesteś dobrym człowiekiem Sebastianie...pies poznał się na Tobie-serdecznie pozdrawiam:)
ja
16 października 2013, 20:40
Głęboki ukłon w stronę Was Obu...
Seba
17 października 2013, 01:34
Dziękuję Wam!
baz
17 października 2013, 18:37
Jesteś super gościem a,Paweł brak mi słów. życzę wam obu wielu lat w zdrowiu i szczęściu;)
Seba
18 października 2013, 09:33
Pawła pożegnałem przed wczoraj.Artykuł ukazał się miesiąc przed jego odejściem.Legendą stał się za życia.Biega sobie teraz po drugiej stronie tęczy po kwiecistych łąkach i wierzę,że czeka na mnie wiernie,tak jak był mi wierny tu na ziemi.Bardzo bym chciał,abyśmy się jeszcze kiedyś spotkali.Mój najwierniejszy przyjaciel-Paweł...
bozena
19 października 2013, 09:48
To prawda ten pies wszędzie za Sebastianem chodzi i czeka na niego nawet u fryzjera :-D