Emancypacją kobiet zajmowała się tzw. pierwsza, polityczna fala feminizmu. Jeśli natomiast tzw. typ normatywny, tj. biały, heteroskesulany mężczyzna (w dodatku katolik) czuje się w odniesieniu do swojej męskości zagrożony wiedzą na temat ról płciowych, to wypada mu jedynie współczuć... - mówi w wywiadzie dla Grojec24.net prof. Remigiusz Ryziński.
Szymon Wójcik: Panie profesorze od jakiegoś czasu trwa dyskusja na temat Gender. Jak się okazuję mało kto wie co oznacza to pojęcie. Czy mógłby Pan wyjaśnić co to jest Gender?
Prof. nadzw. dr hab. Remigiusz Ryziński: Rzeczywistość ma charakter dynamiczny, zmienia się i ewoluuje. Gender jest nauką, którą w zakresie tzw. ról płciowych te zmiany dostrzega. Co więcej ma ona już długą historię i w świecie akademickim nie jest niczym nowym. Mówiąc wprost, to nauka mówiąca o zależnościach wynikających z kultury w odniesieniu do danej płci. Nie ma w tym żadnej rewolucji, bo to jest nauka, która stwierdza pewne fakty, analizuje pewne scenariusze zachowań człowieka ze względu na płeć w kulturze. Gender nie jest ideologią, bo nie kreuje żadnych tez, które nie mają poparcia w rzeczywistości. Nie jest też oczywiście walką z „kobiecością” czy „męskością”, z rodziną czy Kościołem, chodzi wyłącznie o uświadomienie sobie pewnych schematów które nie mają poparcia w życiu. Nikt nikomu nie powie, jaki jest właściwy model funkcjonowania. Jeżeli ktoś funkcjonuje świetnie w tzw. klasycznym modelu rodziny katolickiej, to absolutnie ma do tego prawo. Tyle tylko, że inni ludzie, którzy nie chcą realizować tego klasycznego modelu, także mają prawo do realizowania swoich potrzeb, swojego scenariusza na życie.
S.W: A zarzuty ze strony prawicowych mediów oraz kościoła odnośnie rodzicielstwa i odwracania ról męskich oraz damskich?
R.R: Te zarzuty są absurdalne. Mam wrażenie, że pewne środowiska nie widzą, że człowiek to jednak istota myśląca… Genderistotnie bada m.in. pewne uwarunkowania kulturowe w wychowaniu dzieci i stwierdza, że w inny sposób wychowuje się dziewczynki i chłopców, że niektóre zachowania dzieci wynikają z wpływów kulturowych. Na przykład: dziewczynki bawią się lalkami, chłopcy samochodzikami. Nie ma w tym nic złego, problem pojawia się wtedy, gdy zauważymy, że nie jest to jedyny „prawdziwy” i słuszny scenariusz. Przecież to oczywiste, że preferencje w wyborze form zabawy, ubierania się, zachowań nie wynikają z jakiś naturalnych skłonności, ale są efektem działania kultury, nawet języka, środowiska, rodziny, państwa, kościoła czy szkoły. Gender uczy, że takich scenariuszy jest więcej i że wszystkie są w równym stopniu naturalne, normalne i zwyczajne. Co więcej, one wcale nie warunkują rozwoju na przyszłość tzn. wcale nie jest tak, że jeśli dziewczynka będzie bawić się samochodami, to nie będzie chciała rodzić dzieci albo być żoną. To się może oczywiście wydarzyć, a naszą rolą w takim przypadku jest pełna akceptacja, bo jakkolwiek istnieją różnice w zachowaniach ludzi, to każdy jest tak samo ważny i równy drugiemu.
S.W: To oznacza, że zarzuty kościoła są bezpodstawne i wyssane z palca?
R.R: Wydaje mi się, że jest to efekt pewnych lęków, a może atawistycznych pragnień, w każdym razie - rodzaj donkichotowej metody na walkę z wiatrakami, które nie istnieją. Odgrywanie ról płciowych zakłada w gender absolutne poszanowanie dla tego, co inne, co alternatywne. W tym sensie, to, co dla niektórych naturalne, klasyczne, czy wreszcie „normalne”, w gender staje się jedną z możliwości.I stąd tak ważne jest, aby uczyć się rozpoznawać i szanować wszystko to, co nieklasyczne. Inaczej mówiąc,może się zdarzyć, że chłopiec w przedszkolu będzie sobie malował paznokcie czy ubierał perukę – i co z tego? To nie zachowanie tego chłopca jest chore czy nienormalne, ale człowieka, który za takie je uzna, zażąda jakiejś kary, leczenia, „normalizacji”.
Rozpoznając swoją tożsamość, człowiek napotyka na ogrom możliwości, z których najczęściej wybiera kilka. Nie jest dobrze, jeśli nie jesteśmy w stanie dostrzec tego bogactwa możliwości. Dzieci także interesują się pewnymi zachowaniami bez rozpoznania czy utożsamienia z daną płcią, w tym sensie całkowicie zwyczajne jest, że bywają chłopcy, którzy interesują się tym, że mama maluje sobie paznokcie i także chcą tego spróbować. Nie oznacza to jednak, że taki chłopiec będzie transseksualny, a jeśli tak się zdarzy to należy wykazać się wobec niego zrozumieniem i miłością. Mówi o tym w swym najważniejszym przykazaniu chrześcijaństwo! To samo tyczy się także dziewczynek, które obserwując swojego ojca rozpalającego ognisko czy wkręcającego żarówkę, chcą go naśladować. Ich przyszły wybór tożsamościowy musi być traktowany w każdym przypadku z szacunkiem, ale raczej wątpliwe jest, że zależy on od tego, że w wieku 5 lat wkręciły żarówkę…
S.W: Jak na razie jest bardzo głośno w mediach o Gender, ale przeciętny obywatel nadal nie wie co oznacza Gender. W jaki sposób można uświadamiać i edukować społeczeństwo, żeby nie reagowało ze zmieszaniem oraz gniewem na to słowo?
R.R: Agresja jest w każdym przypadku wyborem złym. Także ta słowna. Istotnie, w przypadku gender medialny szum i pewne tendencje do tego, żeby się wykreować na tej fali, medialnie zaistnieć jest w tej chwili pewną metodą. Niestety, najczęściej wypowiedzi, które dotyczą tego zjawiska, czy przyjmowane stanowiska są wśród krytyków na poziomie żenująco niskim, a często budzącym śmiech (np. list pani Kempy do Meryl Streep, rury wydechowe księdza Oko, czy seks z kozami pani Pawłowicz…). Tezy, które głoszą przedstawiciele środowiska prawicowych nie mają nic wspólnego z rzeczywistą nauką jaką jest Gender. Operuje się tu jakimiś sloganami, które nie mają nic wspólnego z istotą tego zagadnienia, a są wynikiem złej woli, której celem nie jest prawda czy zgoda, ale agresja, konflikt, no i oczywiście medialny lans. W ten sposób powstaje jakieś monstrum, jakiś sztuczny byt, „potwór gender”, wobec którego należy powoływać jakieś straże moralności, jakieś kontrole jedynie słusznych sposobów życia, czy wreszcie grozić końcem cywilizacji i upadkiem rodziny. Tymczasem, nie manic groźnego w rozważaniach nad płciowością człowieka, rolami przypisywanymi do danej płci, nad kobiecością i męskością, które, o ile istnieją, mają tę samą wartość. Tym właśnie zajmuje się nauka od wieków, i to nie tylko w zakresie Gender.
Co można zrobić, by edukować społeczeństwo? Wydaje mi się, że społeczeństwo wyedukuje się samo w takim zakresie, w jakim będzie mu to potrzebne. Rzeczywistość i codzienność zmieniają się, większość z nas, w sposób naturalny, dostosowuje się do tych zmian i nie postrzega ich jako indywidualne zagrożenie. Jeśli część ludzi chce pozostawać we władzy mitów i wyobrażeń, to, dzięki istnieniu kościołów, odpowiednich mediów czy środowisk zamkniętych na piękno i różnorodność świata, mają ku temu sposobność. Kto natomiast będzie głodny wiedzy, znajdzie ją tam, gdzie ona istotnie się znajduje – w rozmowie z drugim człowiekiem, w zaciekawieniu światem, w szacunku do tego, co inne.
S.W: Kościół mówi też, że Gender zagraża roli mężczyzny w klasycznym modelu rodziny, gdzie to facet jest tą głową rodziny. Czy zatem nauka gender ma związek z emancypacją kobiet ?
R.R: Emancypacją kobiet zajmowała się tzw. pierwsza, polityczna fala feminizmu. Jeśli natomiast tzw. typ normatywny, tj. biały, heteroskesulany mężczyzna (w dodatku katolik) czuje się w odniesieniu do swojej męskości zagrożony wiedzą na temat ról płciowych, to wypada mu jedynie współczuć… Kościół w Polsce istotnie stoi na stanowisku pewnego zaburzenia równości w relacji małżeńskiej między kobietą i mężczyzną, jeśli jednak znajduje zwolenników takiego schematu, to im także należy się szacunek i zrozumienie. Problem polega na tym, że nie dostrzega się innych modeli, a jeśli się je dostrzega, to neguje się je i potępia. Na to nie ma zgody, bo każdy człowiek, nawet ten, który realizuje nienormatywną tożsamość, jest w swej istocie bytem wartościowym.
S.W: Znowu powrócimy do debaty nad kryzysem męskości w Polsce za sprawą Gender?
R.R: Kryzys męskości zależy od indywidualnych jednostek. Scenariusz męskości jest tak dynamiczny i rozbudowany w tej chwili, że nie da się tego jakoś obiektywnie określić z góry, co miałoby tworzyć mężczyznę, co miałoby wypełniać tożsamość męską czy analogicznie kobiecą. Wydaję mi się , że każdy mężczyzna musi w sobie poczuć , że istotnie zgadza się z jakimś wzorcem męskości. Że czuje się świetnie w swojej skórze i realizuje swoją tożsamość. To wcale nie oznacza, że jego męskość jest w jakiś sposób zachwiana, a jedynie, że nie istnieje jeden wzorzec męskości czy kobiecości. Można szerzyć przykłady: Czy zawód fryzjera, to jest zawód męski? Albo odwrotnie, czy żołnierz albo motorniczy to zawody kobiece? A jednak istnieją ludzie, którzy wykonują pracę przypisywaną przeciwnej do ich własnej płci. A świat istnieje dalej i Armagedon jakoś nad nami nie wisi.
Nie pojmuję, w jaki sposób chłopiec, który malujesobie paznokcie albo zakłada sukienkę, miałby stanowić zagrożenie dla tzw. męskości? Męskość i kobiecość nie istnieje jako jakiś monolit, niezmienna forma, do której trzeba się dopasować. Chuck Norris jest tylko jeden, Angelina Joli jest tylko jedna, czy to znaczy, że każdy kto nimi nie jest, powinien za karę kąpać się we wrzątku?.. Może to zabrzmi kontrowersyjnie, ale zarówno płciowość, jak i seksualność, są czymś w rodzaju mody – zmieniają się, są dynamiczne i nieokreślone, czy po prostu: żywe. Gender uczy świadomości i szacunku. Czy to nie kuriozalne, że niektórzy uważają, że jest w tym coś złego?
W moim odczuciu nie ma instancji czy człowieka, żadnego kodeksu, czy prawa, które stwierdzałoby co jest w przypadku indywidualnego człowieka lepsze, a co gorsze, godne lub niegodne, właściwe lub niewłaściwe. Takie stanowisko nie ma jednak nic wspólnego z nihilizmem czy hedonizmem, jest raczej głębokim humanizmem, bo każdy człowiek to wartość sama w sobie.
Rozmawiał Szymon Wójcik
Alo
17 lutego 2014, 10:11
Popieram komentarz podemna w 100%.
ewa
17 lutego 2014, 11:07
do stroboskop: na szczęście takich osób jak Pan/Pani (czyli radykalnych i chcacych żeby wszyscy żyli tak jak oni uważają za słuszne) jest coraz mniej i niebawem będziecie marginesem.
Jestem kobietą, mam 32 lata, jestem mężatką i nie życję tak jak żyła moja mama (tj. nie mam jeszcze dzieci i wcale mi do tego nie śpieszno, mój mąż wiecej się domem zajmuje niż ja a ja spędzam w pracy więcej czasu niż on), jestem zadowolona z mojego życia, wcale nie czuję tej niby \"naturalnej\" dla kobiety potrzeby \"dbania o ognisko domowe\". Ale wg Panapani to zapewno wynik zbyt wysokiego poziomu testorentu w moim organizmie ;). Tylko wtedy oznaczałoby to, że chyba jesteśmy karmione tym testoronem bo większośc moich koleżanek i obydwie moje siostry są do mnie bardzo podobne, w sposobie życia/patrzenia na świat.
Aha... uważam, że mój mąż jest bardzo męski :) (szczególnie gdy stoi w faruchu przy kuchence)
stroboskop
17 lutego 2014, 09:43
Na szczęście, opinie pana profesora są skrajnymi i nie wydaje mi się by to przeszło. Są badania prawdziwych naukowców gdzie są udowadniane różnice w budowie i pracy mózgu mężczyzn i kobiet. Tylko osoby z zaburzeniami np. mizoandryczki o podniesionym poziomie testosteronu, zachowują się inaczej. Polaków wpędza się w kompleksy. Wmawia się nam, że jesteśmy zaściankowym i dzikim narodem. Niestety istnieje w naszym społeczeństwie pewna grupa osób która w ten sposób pozwala się ogłupić. W dzisiejszych czasach dość nieliczna grupa osób młodych chodzi do kościoła. Z roku na rok ta liczba osób zmniejsza się. Więc mężczyźni katolicy to raczej mniejszość która broni standardowej formy rodziny i ról społecznych. Większość to osoby nie wierzące, nie łączył bym przez to antygenderyzmu z kościołem. Tysiące lat ewolucji kulturowej, upiększanie jej... Nagle przychodzi jakiś humanista i twierdzi, że to wszystko nie tak. Prawdą jest, że niektóre zachowania związane są z tym jak wychowuje się dzieci. Ale niestety dla genderystów mężczyźni i kobiety nie są zbudowani tak samo. Inaczej funkcjonują i w czym innym się odnajdują.
stroboskop
17 lutego 2014, 11:31
do pani ewy: oczywiście w swoim komentarzu nie krytykuje osób które żyją jak pani, osób które realizują się, pracują itd. Nic nie pisałem o \"\\\"naturalnej\\\" dla kobiety potrzeby \\\"dbania o ognisko domowe\\\"\". Raczej nie istnieje już taka forma rodziny, gdzie kobieta siedzi w domu, a mężczyzna pracuje. ;) Więc szczerze nie rozumiem dlaczego taki atak. Proszę mi również wytłumaczyć co w moich słowach było \"radykalne\"? Droga pani absolutnie nie uważam, że kobieta powinna wyłącznie siedzieć w domu i rodzić dzieci. Z tego co napisałem nie można nawet było tego wywnioskować. ;)
stroboskop
17 lutego 2014, 11:39
do ewa: uważam, że niedokładnie przeczytała pani ten wywiad. \"Nie pojmuję, w jaki sposób chłopiec, który malujesobie paznokcie albo zakłada sukienkę, miałby stanowić zagrożenie dla tzw. męskości? Męskość i kobiecość nie istnieje jako jakiś monolit, niezmienna forma, do której trzeba się dopasować.\" cytat z wywiadu. Czy pani mąż ubrany w sukienkę z pomalowanymi paznokciami nadal będzie dla pani męski? ;) W gender chodzi między innymi o to by mężczyzna nie był męski, ani kobieta kobieca w standardowej formie.
Razen
17 lutego 2014, 12:12
stroboskop ma racje, naukowcy dawno udowodnili że istnieją różnice zarówno fizyczne jak i psychologiczne.
Ewolucja miała wpływ i na mózg i na ciało.
Mariusz
17 lutego 2014, 12:15
Wystarczy obejrzeć ten film by wiedzieć o co chodzi i dlaczego Gender to \"Kłamstwo\": http://www.youtube.com/watch?v=5oGL7njQwrg
lobuz
17 lutego 2014, 15:21
do stroboskop: już w drugim zdaniu Pańskiej wypowiedzi czytamy o \"prawdziwych naukowcach\". Przyznam, że bardzo mnie to sformułowanie rozbawiło, tak doskonale wpisuje się to w inne prawdziwości, które mamy wokół: \"prawdziwych Polaków\", \"prawdziwych katolików\", \"prawdziwych patriotów\". Przeraża to, że ta prawdziwość polega na tym, że ma udowadniać jeden, jedyny i niepodważalny schemat jakiegoś działania - a to jest absurd. Proszę rozejrzeć się wkoło - świat jest bardzo różnorodny, wielobarwny i warto to zauważyć i zaakceptować. Dla mnie wypowiedź profesora Ryzińskiego nie jest skrajną opinią - tak jak Pan to sugeruje, a jest zdroworozsądkowym przedstawieniem rzeczywistości, w której żyjemy, w dodatku z wielkim szacunkiem do innych ludzi i ich poglądów. Tak trzymać Panie Profesorze! :)
stroboskop
17 lutego 2014, 16:19
do lobuz: proszę zapoznać się między innymi z filmem który zamieścił Mariusz. Niestety, ale pan dr Ryziński który jest filozofem i kulturoznawcom nie jest dla mnie żadnym autorytetem. ;)
cassual
17 lutego 2014, 22:32
stroboskop, ciesze sie ze sa jeszcze normalni mezczyzni, tacy jak Pan, dla ktorych to co pisze Pan Ryzinski jest absurdem. Za tym calym wymadrzaniem sie nie stoi nic inego jak marzenie Pana Ryzinskiego zeby homoseksualizm uznano za norme. Propaguje to na kazdym kroku. Nie jest to norma i nigdy nie bedzie. Ale to pol biedy. Najsmieszniejsze jest to ze rozwaza o meskosci nie majac pojecia o czym mowi :( Nie moze normalny mezczyzna nosic peruke i przebierac sie w sukienke, naprawde nie moze ! :) ...bardzo wspolczuje takim istotom, ale wole nie ogladac tego.
stroboskop
19 lutego 2014, 04:11
http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-marzeny-nykiel/74505-dowod-na-naukowosc-gender-fizycy-zajmuja-sie-mechanika-ciala-stalego-z-pobudek-seksistowskich-bo-narzady-kobiece-wydzielaja-plyny-a-meskie-sztywnieja-i-jak-tu-rozmawiac-z-szamanami nauka która odrzuca dokonania przedstawicieli innych nauk w dziedzinie płci tyle w tym temacie ;-) zadziwiającejest to, że na całym świecie w każdym miejscu w historii, w każdej cywilizacji, grupie plemiennej, przez tysiące lat wykrztałcały się takie same formy płciowości, niczym nie różniące się od siebie. Może dlatego, że jest to naturalne dla człowieka? Facet od zawsze był facetem, kobieta zawsze kobietą. I to nie jest tak, że to ktoś sobie coś wymyślił i tak dlatego jest. Poprostu jesteśmy skonstruowani w taki sposób. Niestety ale jak jakiś profesor od kulturoznawstwa twierdzi że zachowania mężczyzn i kobiet wynikają z tego jak został wychowywany osobnik, a w innych warunkach np wychowywany w dzieciństwie jak kobieta będzie zachowywał się inaczej to jest chory. Pan profesor filozof który jest dziekanem na uczelni o której nikt nie słyszał, do tego nie uczelni filozoficznej tylko informatyczne, menadzersko i nie wiadomo co jeszcze. Uczelnie takie jak tak powstają po to by zarobić pieniądz, a wypuszczają absolwentów z tytułem który nie daje im nic - funkcjonują po to by wyłącznie zarobić. Do tego największym \"naukowym\" osiągnięciem profesora (który to z tego co czytałem jest profesorem tej uczelni, więc nazywamy go dalej doktorem ) to podpisanie jakiegoś listu i tak o nim świat usłyszał. Dziękuję dobranoc. ;-)
XXX
18 lutego 2014, 00:30
Do stroboskop: Taka mała rada, jeszcze raz przeczytaj co napisałeś w swoich komentarzach, szczególnie do ewy i się nad tym zastanów, choć pewnie i tak nic z tego nie wyniknie. Uważasz, że ty \"dokładnie\" przeczytałeś artykuł? Co przepraszam, w ogóle rozumiesz przez to słowo? Że ewa nie zrozumiała go tak jak powinna go zrozumieć, myśląc twoim tokiem. No tak bo wszyscy musimy mieć takie poglądy jak ty, przepraszam cię bardzo, ale zdziwisz się, bo nie musimy. W sumie wisi mi nawet to co myślisz, tak samo jak pewnie wisi ci to co ja myślę, a wiesz czemu, bo jesteśmy inni, i nie znajdziesz na świecie takiego samego człowieka, możesz sobie pisać, że ewolucja jest taka, a taka, badania mówią to i to, ale co z tego wynika, nic, bo każdy jest inny i każdy ma inne potrzeby, nawet jeżeli twe schematyczne myślenie tego nie pojmuje.
lobuz
18 lutego 2014, 14:20
do: wezi
Za Wikipedią, hasło: gender
Polecam przeczytanie ze zrozumieniem.
Na wszelki wypadek podpowiedź :-) w krajach cywilizacji zachodniej gender powstał i uznawany jest za naukę około 30 lat temu...
\"Studia wyższe i badania naukowe nad społeczno-kulturową tożsamością płciową prowadzi się na kierunku gender studies. Kierunek ten powstał w Stanach Zjednoczonych w latach 80. XX wieku. Obecnie można go odnaleźć również na uczelniach w Polsce\".
lobuz
18 lutego 2014, 08:33
kulturoznawcą...
wezi
18 lutego 2014, 09:42
Gender nie jest nauką!
profesor z Ryzińskiego, dobre!!
stroboskop
19 lutego 2014, 09:37
Dlaczego twierdzę, że pani ewa nie przeczytała dokładnie artykułu? Bo broniła tego o czym nie było napisane w tekście. ;) Kobiety już dawno temu wywalczyły sobie prawo do pracy, samo realizacji. Pierwsze fale feminizmu przyczyniły się do tego. Raczej nikt chyba nie uważa, tak jak wcześnie już pisałem, kobiet jako opiekunek domowego ogniska, siedzących cały czas w domu i rodzących dzieci. Czasy te bezpowrotnie minęły i na szczęście już się to nie zmieni. ;) Czyli nie zrozumiała czym jest to całe gender. Genderyści podobni są do świadków jechowych. Jechowi wycinają kawałki biblii, odpowiednio modelując swoje zdania by słuchaczowi wmówić coś. Podobnie jak pan doktor, który mówi o klasycznym modelu rodziny katolickiej. Ale ten model nie jest związany tylko i wyłącznie z rodziną katolicką lecz z całą ludzkością. Wiem, wiem są wiary gdzie można mieć kilka \"kobieta\".... itd ;)
ojcieckatolik
22 lutego 2014, 21:25
Rece precz od naszyh dzieci ! Nie powinni miec prawa sie wtracac
Przeciez95% Polakow to katolicy i Polska to katolicki kraj.