• Trakt Królewski w Grójcu
  • Nowa inwestycja w Grójcu: apartamenty przy ul. Kolarska 8
  • Koszary Arche Hotel w Górze Kalwarii
  • Szkoła jazdy Manewr Ośrodek Szkolenia Kierowców Grójec

Adam Bolek: Mazowsze, czyli początek drogi na szczyt

Autobiografia Adama Bolka
  • Klucz Serwis - dorabianie kluczy do drzwi i samochodów
  • Szyte wnętrza - sklep z żaluzjami i zasłonami
  • Perfumeria Tanellis & Biżuteria - Grójec Pasaż Intermarche

Autobiografia Adama Bolka „W klatce” to pozycja obowiązkowa dla wszystkich sympatyków lokalnej piłki nożnej. Czyta się ją wyśmienicie.

Adam Bolek, rocznik 1974, to postać nietuzinkowa. Jako piłkarz Pilicy Białobrzegi (24 sezony!), ale także Mazowsza Grójec, KS Warki, MG MZKS Kozienic czy Radomiaka Radom stał się jedną z legend futbolu na południowym Mazowszu. Nauczyciel, regionalista, samorządowiec – sprawujący obecnie drugą z rzędu kadencję burmistrza Białobrzegów.

W wydanej właśnie autobiografii Adam Bolek z kronikarską dbałością opisuje wszystkie swoje sezony „w klatce”, czyli bramce. Pamięta nie tylko przebieg poszczególnych sezonów i rund, ale też konkretnych meczów.

W książce natrafiamy na wiele postaci, których fani lokalnej piłki znają zapewne doskonale, ale poznajemy ich z nieco innej strony, subiektywnej. Tak jak poznał i odbierał ich podczas swojej przygody z piłką, Adam Bolek.

Pieniędzy tutaj nie ma

Już we wstępie do „W klatce” autor szczerze i trafnie przedstawia sól naszego lokalnego futbolu. Jak pisze, najtrudniejsze dla piłkarza w niższych ligach jest znalezienie motywacji. – Pieniędzy tutaj nie ma, więc szukać jej trzeba zupełnie gdzie indziej – przyznaje Bolek. - Zdziwicie się, co może nią być. Moje bycie bramkarzem to nieustanne poszukiwanie bodźców do treningu i gry, aby prezentować przynajmniej przyzwoity poziom umiejętności bramkarskich. Chociaż to tylko sport, to dla mniej coś więcej. To mój świat, któremu podporządkowałem kawał swojego życia, które do dzisiaj kręci się wokół piłkarskiej bramki – mojej klatki.

Do grójeckiego Mazowsza, Adam Bolek jako młodzieżowiec – wychowanek Pilicy Białobrzegi – trafił przed sezonem 1994/1995. Wówczas utworzono IV ligę radomsko-lubelską. Mazowsze poszukiwało dwóch młodych zawodników. – Wybór padł na mnie i na Krzyśka Wierzbickiego – wspomina bramkarz. – Pojechałem na trening do Warki. Tam Mazowsze było na obozie. Trenerem zespołu był Andrzej Prawda – fajny facet, bardzo dowcipny – dodaje.

W tym czasie pierwszym bramkarzem żółto-niebieskich był wychowanek klubu (a w późniejszych latach jego prezes) Mirosław Łukiewicz. Jak wspomina Adam Bolek, Łukiewicz prowadził także treningi bramkarskie. – Trenowaliśmy w piachu, w wodzie (rzeka Pilica) i wszędzie, gdzie się tylko dało. Czas spędzony w Mazowszu chciałem maksymalnie wykorzystać do odbudowania mojej formy. Miałem się od kogo uczyć. Mirka Łukiewicza polubiłem. Traktowałem go, jak swojego personalnego trenera. Mirek chciał mnie czegoś nauczyć, więc odwzajemniałem się szacunkiem i ciężką pracą – relacjonuje Bolek.

Stypendium i bilet na PKS Grójec

Jak wspomina dalej, drugim bramkarzem był Dąbrowski – ksywka Bigos. – Po moim przyjściu odszedł z Mazowsza, miał chyba do mnie trochę pretensji, że go „wygryzłem” – przyznaje Bolek, który po kilku sparingach został bramkarzem grójeckiego klubu. – Wtedy oficjalnie dostałem jakieś stypendium i bilet na darmowe przejazdy autobusami PKS Grójec, co było niezbędne, aby dojeżdżać na treningi z Warszawy – opisuje Adam Bolek. Miał on nadzieję, że będzie grał, ale jak pisze - szybko zrozumiał - że będzie zmiennikiem Łukiewicza, który został kapitanem drużyny. – Zresztą, prawdę mówiąc przy nim byłem „nieopierzonym młokosem” – przyznaje.

Jesienią Bolek zagrał w pięciu meczach. – Trener Prawda wpuszczał mnie na boisko w zależności od wyniku. Wchodziłem na przykład w 72., 75. czy 80.municie, co jak zmianę bramkarza było nietypowe – wspomina „W Klatce”.

Zimą Mazowsze wyjechało na obóz przygotowawczy. – We Włocławku trenowaliśmy na hali, gdzie mecze rozgrywała drużyna koszykówki Nobilesu Włocławek. Treningi na powietrzu mieliśmy w lesie, biegaliśmy dookoła jeziora lub na bocznych boiskach Kujawiaka. Dy dyspozycji mieliśmy basen i saunę – wspomina Adam Bolek, i zaznacza: „Wtedy pierwszy raz byłem w saunie”. Jak pisze dalej, dostaliśmy dresy klubowe – po raz pierwszy. Łukiewicz dał mi rękawice reuscha – bardzo mi się podobały, chociaż były trochę zużyte. 

Bolek podkreśla, iż wtedy poczuł się prawdziwym piłkarzem. – Wiosną, mimo że miałem nadzieję, że będę w podstawowym składzie, jednak pozostałem rezerwowym, wchodzącym na końcówki spotkań – rozegrał w sumie sześć meczów. Zajęliśmy w lidze drugie miejsce i byliśmy o krok od awansu, do którego klub i tak nie był przygotowany organizacyjnie – relacjonuje bramkarz.

Bramkarz napastnikiem, i to w IV lidze

Po tym sezonie wraz z Krzysztofem Wierzbickim Bolek wrócił do swojego macierzystego klubu w Białobrzegach. – Ja z Krzyśkiem po powrocie czuliśmy się trochę, jak gwiazdy, które „liznęły” wielkiej piłki – przyznaje w swoich wspomnieniach.

Druga przygoda Adama Bolka z Grójcem miała miejsce w sezonie 1999/2000. Rozdział ten w swojej książce zatytułował „Mazowsze, czyli początek drogi na szczyt”. – Pewnego dnia w gazecie przeczytałem, że IV-ligowe Mazowsze Grójec poszukuje bramkarza, bo ze względów dyscyplinarnych klub rozwiązał z jednym z bramkarzy, a drugiego zawiesił. Zadzwoniłem do prezesa, a ten kazał mi jak najszybciej przyjeżdżać. Trenerem był Jan Makowiecki, były bramkarz I-ligowego Radomiaka. (…) Zagrałem dwa sparingi. Z działaczami i prezesem Wojciechem Kłosińskim dogadałem się w sprawach finansowych – wspomina Bolek.

W swoim drugim podejściu do Mazowsza o miejsce w bramce rywalizował z Mariuszem Osińskim, wychowankiem Legii Warszawa. – Obydwaj zdawaliśmy sobie sprawę, że zmiana bramkarza następuje po przegranym meczu bez względu, jaką bramkę się puściło. Mnie to odpowiadało, zasady były czytelne i jednakowe dla bramkarzy – wspomina Bolek. – Zresztą Makówa (trener Jan Makowiecki – przyp. red.) zawsze uważał, że każdy strzał jest do obrony i zawsze można zrobić coś więcej, aby bramki nie było. Zgadzam się w pełni z nim w tej kwestii – podkreśla w swojej autobiografii Adam Bolek.

W książce można też przeczytać o końcówce sezonu, kiedy trener Makowiecki dysponował bardzo szczupłą kadrą i kazał rezerwowemu bramkarzowi zakładać strój piłkarza z pola. – W trzech kolejnych meczach zagrałem w ataku po 15 minut. Niezłe co? Grałem, jak za dawnych czasów, w ataku i to w IV lidze – pisze Bolek.

Trenera Makowieckiego, obecny włodarz Białobrzegów wspomina dość ciepło. Zwraca uwagę, że wprowadził on odprawy pomeczowe i cotygodniowe wizyty w saunie i na basenie, a także prowadził treningi bramkarskie. – Umawialiśmy się godzinę przed normalnym treningiem i trenowaliśmy. Nauczyłem się wtedy naprawdę bardzo dużo – podsumowuje.

Stadion wyglądał, jak te w telewizji

W swojej książce Bolek wspomina też wielkie wydarzenie w Grójcu, jakim był towarzyski mecz Mazowsza z reprezentacją Jerzego Engela przed inauguracją eliminacji do Mistrzostw Świata w Japonii i Korei w 2002 roku. – W Grójcu przygotowania szły pełną parą. Dyrektor Ośrodka Sportu – Witek Lisicki – zamówił na stadion nową trybunę, którą ustawiono naprzeciw już istniejącej. Podobną zamontowano na łuku stadionu. Na meczu pojawiło się około 5 tys. kibiców. Stadion wyglądał, jak te w telewizji. Reklamy dookoła boiska, dziennikarze, fotoreporterzy, oficjele z PZPN-u – relacjonuje autor.

– My wyszliśmy na mecz w żółto-niebieskich strojach (jak Ukraina), reprezentanci Polski w biało-czerwonych. Zagrałem w pierwszy składzie, z czego Osa był wyraźnie niezadowolony. (…) Przywitałem się z Jerzym Dudkiem, coś tam zagadałem, on mi dopowiedział i stanęliśmy na środku boiska, jak do hymnów. Fotoreporterzy ustawili się naprzeciwko kadry, a my staliśmy z boku. Chociaż jeden mógłby zrobić nam zdjęcie – pomyślałem. (…) W drugiej połowie bronił Osiński, też puścił cztery bramki. My strzeliliśmy jedną (Konrad Główka Adamowi Matyskowi) i mecz ostatecznie zakończył się przegraną 1-8 – kontynuuje Adam Bolek, który przy tym zaznacza: „To jednak nie było istotne. Najważniejsze było to, że miałem zaszczyt grać przeciwko najlepszym polskim piłkarzom”.

Pod koniec obozu poszliśmy na dyskotekę

Kolejnego sezonu w Grójcu Adam Bolek już tak dobrze nie wspomina, a to za sprawą nowego trenera – Mariusza Sobczaka, który jak pisze, wprowadził tzw. rządy twardej ręki. – Ganił za wszystko, wydzierał się i obrażał zawodników – wylicza Bolek. Jak pisze dalej, Sobczyk traktował wszystkich z góry. Posłuszeństwo wymuszał karami, darciem gęby i straszeniem. Bramkarz wspomina w swojej autobiografii jeden z treningów bramkarskich z trenerem Sobczykiem. Jak pisze, gdy wykonywałem swoje ćwiczenie, on niespodziewanie krzyknął: - Bolek, 30 pompek.
- Ale za co trenerze?
- 50…
- Ale za…
- 100…
- Ale, za co?
- 150.
- Nie zrobię, dopóki mi trener nie powie, za co mam dymać!
- Za wolno wykonałeś ćwiczenie – łaskawie odpowiedział.

Zdaniem Bolka takie metody na dłużą metę było nie do wytrzymania. – Chociaż muszę przyznać, że wiedzę miał naprawdę dużą i gdyby zmienił nieco stosunek do ludzi, to mógłby pracować w Mazowszu znacznie dłużej, a i w swojej karierze trenerskiej osiągnąłby znaczenie więcej – pisze o Sobczyku Bolek.

W książce Adam Bolek wspomina jeszcze obóz Mazowsza w Nowym Sączu. – W pokoju byłem z grupą radomską: Mariuszem Nowakiem, Konradem Główką, Mariuszem Borsem (po zakończeniu kariery został świetnym sędzią asystentem). (...) Jeśli chodzi o sprawy pozasportowe, to szczerze mówiąc w naszym pokoju było spokojnie. Jakieś piwko i nic więcej. Trener nie sprawdzał nas i raczej rozumiał całą sytuację. Raz nawet pod koniec obozu poszliśmy na dyskotekę. Tam niektórzy dali sobie w palnik i wrócili do pokojów z pomocą kolegów – opisuje bramkarz, który zaznacza: Ja byłem ty, który pomagał innym.

Przed drugą częścią sezonu Bolek przeniósł się do III-ligowych wówczas Kozienic, gdzie trenerem był dobrze mu znany Jan Makowiecki.

W tym miejscu książki kończą się wspomnienia autora z Grójca. W dalszej części można znaleźć jeszcze relacje z meczów przeciwko Mazowszu, a także natknąć się na postaci związane z grójeckim klubem, m.in. Tomasza Jaskólskiego, Michała Kikowskiego, Daniela Złocha i wielu innych.

„W klatce” Adama Bolka to gratka dla każdego sympatyka naszego lokalnego futbolu. Gorąco polecam tę lekturę, i trzeba tylko żałować, że książka ukazała się w zaledwie 400-egzemplarzowym nakładzie.  

Mateusz Adamski

Wszystkie cytowane fragmenty pochodzą z książki Adama Bolka „W klatce”, która ukazała się w tym roku nakładem wydawnictwa Naukowego Instytutu Technologii Eksploatacji – Państwowego Instytutu Badawczego w Radomiu




Komentarze (5)

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Redakcja portalu Grojec24.net nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Każdego użytkownika obowiązują Zasady Komentarzy.


  • Alarm24 - zgłoś nam swój news


  • Marek Kwieciński - Twój agent ubezpieczeniowy z Grójca

Najnowsze





  • Spółdzielnia Mieszkaniowa Samopomoc - Grójec

Popularne





  • Miejsce na Twoją reklamę

Ostatnie komentarze






  • Miejsce na Twoją reklamę

Ogłoszenia

Miejsce na Twoją reklamę