• Trakt Królewski w Grójcu
  • Szkoła jazdy Manewr Ośrodek Szkolenia Kierowców Grójec
  • Nowa inwestycja w Grójcu: apartamenty przy ul. Kolarska 8
  • Koszary Arche Hotel w Górze Kalwarii

Rzecz o handlu truskawkami

Zieleniak przy mszczonowskiej (fot. dg)
  • Szyte wnętrza - sklep z żaluzjami i zasłonami
  • Klucz Serwis - dorabianie kluczy do drzwi i samochodów
  • Perfumeria Tanellis & Biżuteria - Grójec Pasaż Intermarche

Rozpoczął się sezon truskawkowy. Te pyszne owoce możemy kupić w kilku miejscach Grójca, choć – według przepisów – handlować nimi powinno się wyłącznie na „zieleniaku” przy Mszczonowskiej.

Na problem zwrócił nam uwagę jeden z naszych czytelników, który chcąc dowiedzieć się, gdzie w Grójcu może legalnie sprzedawać truskawki, udał się do straży miejskiej. – Dowiedziałem się, że miejscem do tego przeznaczonym jest „zieleniak” przy ulicy Mszczonowskiej. I tam poszedłem – tłumaczy. – Niestety, we wtorki przychodzi tu niewielu klientów – dodaje. Z tego względu na targowisku niedużo było też sprzedających. W sumie cztery stoiska, w tym dwie osoby oferujące truskawki. Należy jednak przyznać, że popularność targowiska w ostatnich miesiącach spadła w dużej mierze ze względu na trwający remont ulicy Mszczonowskiej.

Zdecydowanie większy ruch tego dnia (we wtorek) panował przy ul. Lewiczyńskiej (mniej więcej w okolicach sklepu Pepco). Co najmniej kilkunastu sprzedawców, klientów przebierających w łubiankach pełnych truskawek też sporo. Jednego ze sprzedawców zapytaliśmy, czemu handluje owocami przy Lewiczyńskiej zamiast na „zieleniaku”, czyli de facto miejscu do tego przeznaczonym. – Tam jest sens stać tylko w czwartki i soboty. W inne dni nie ma ludzi na „zieleniaku” – powiedział nam szczerze. – Tutaj ciągle ktoś przechodzi, nawet przy okazji może zrobić zakupy, a tam trzeba się wybrać specjalnie – dodał.

Czy zatem na „zieleniaku” w inne dni niż czwartki i soboty nie ma klientów, bo mało jest sprzedawców? Czy jednak brakuje sprzedawców, bo nie ma klientów?  Inna sprawa, że na targowisku trzeba płacić placowe – 15 zł w czwartki i soboty, 7 zł w pozostałe dni. Ponadto, stali handlarze muszą płacić 40 zł miesięcznie za rezerwację stolika. Natomiast za handel na chodnikach, choć one także – tak jak „zieleniak” – są własnością miasta, żadnej opłaty się nie wnosi. Paradoksalnie więc Ci, którzy na miejskim gruncie sprzedają bez uiszczania żadnych należności mają większe szanse na zarobek, niż ci, którzy z miastem się rozliczają.

Teoretycznie za handel przy ulicy można dostać mandat, ale straż miejska na szczęście nie egzekwuje przestrzegania tego przepisu. – Nie będziemy karać ludzi, którzy chcą zarobić na sprzedaży swoich truskawek – mówi komendant straży miejskiej Sławomir Majewski. – Handel płodami rolnymi przy Lewiczyńskiej to mocno zakorzeniona tradycja naszego miasta. Okolicznym mieszkańcom to nie przeszkadza – wyjaśnia komendant i przewiduje, że po oddaniu do użytku Mszczonowskiej większość sprzedawców przeniesie się na „zieleniak”.

Z tym, że sprzedawców truskawek z Lewiczyńskiej nie należy karać, zgadza się też nasz czytelnik.  Jego zdaniem powinno się jednak umożliwić wszystkim handel w jednym punkcie. – Może należałoby np. przez jeden dzień w tygodniu udostępniać sprzedawcom owoców i warzyw Placu Wolności? Oczywiście z zachowaniem czystości i porządku – zastanawia się.

A co Wy, szanowni czytelnicy, sądzicie na ten temat? Zachęcamy do dyskusji.

dg




Komentarze (17)

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Redakcja portalu Grojec24.net nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Każdego użytkownika obowiązują Zasady Komentarzy.


  • Alarm24 - zgłoś nam swój news