Unijne środki nie pokryją strat sadowników
6 października 2014; 09:23
Grojec24.net
1 komentarz
Unijne środki nie pokryją strat, jakie powstały na rynku owoców i warzyw w wyniku embarga - z prezesem Spółdzielni Ogrodniczej w Grójcu, Piotrem Szybińskim rozmawia Tomasz Plaskota.
Jakie będą konsekwencje rosyjskiego embarga nałożonego na polskie jabłka?
W Polsce powstaje problem z zagospodarowaniem 600 tysięcy ton jabłek, które trzeba sprzedać na nowych rynkach, powstanie wojna cenowa na rynku Unii Europejskiej. Embargo przyczyni się do nadprodukcji owoców i obniżenia opłacalności produkcji.
Obniżenie rentowności produkcji jabłek może też skutkować bankructwami gospodarstw sadowniczych, które dużo zainwestowały m.in. w nowoczesne przechowalnie jabłek…
Tak, cena, jaką dziś otrzymujemy za jabłka wynosi średnio 40 groszy, a koszt produkcji jabłek deserowych wynosi średnio około 80 groszy. Przy cenie, jaką mamy obecnie producenci nie są w stanie pokryć nawet kosztów produkcji.
Gdzie można szukać nowych rynków zbytu dla jabłek?
W Północnej Afryce i Azji. Przedstawiciele tych krajów zwracają się z ofertami kupna naszych owoców. Dzięki medialnej akcji „Jedz polskie jabłka” świat dowiedział się o naszych problemach. Pojawiło się sporo ofert, ale jak to bywa w interesach, kupujący nie są instytucjami charytatywnymi, czemu nie ma co się dziwić, i chcą kupować owoce po najniższej cenie, co nam też się nieraz nie opłaca. Aktywniej zaczęły działać firmy zajmujące się handlem jabłkami i szukają nowych rynków zbytu.
To dobrze, ale sprzedaż jabłek na rynki afrykańskie i azjatyckie wiąże się z dodatkowymi kosztami, choćby kosztami transportu, których nie ma przy sprzedaży na rynek rosyjski…
Oczywiście, że wiąże się to z dodatkowymi kosztami. Jabłka wysyłane do Afryki czy Azji trzeba znacznie lepiej zabezpieczyć, zawoskować, inaczej zapakować. Nie wszystkie grupy sadownicze mają odpowiednie maszyny do takiego przygotowania, zakup takich maszyn wiąże się z dodatkowymi kosztami.
Na rynki azjatyckie czy afrykańskie nie da sprzedać się identycznych odmian jak na rynek rosyjski. W tamtych państwach nie będzie zainteresowania idaredem, popularnym w polskich sadach, którego najważniejszym odbiorcą była Rosja…
Mamy problem ze sprzedażą tej odmiany. Rynki afrykańskie i azjatyckie są zainteresowane jabłkami ciemnoczerwonymi i słodkich, a idared tych wymagań nie spełnia. Być może idared sprzeda się na polskim rynku i rynki nowej Unii.
Jak rząd może pomóc polskim sadownikom?
Pewne działania zostały już są. Pięć lat temu rząd wprowadził odpis 0,1 procentowy od wartości faktur zakupu owoców od producentów na Fundusz Promocji Owoców i Warzyw, powstałe środki można wykorzystać w celach marketingowych i promocyjnych. Można te pieniądze przeznaczyć na udział w międzynarodowych targach i wystawach. Dofinansowane są wyjazdy zagraniczne firm zajmujących się eksportem jabłek lub bezpośrednie promowanie polskich jabłek. Najważniejszą rzeczą są działania ministerstwa rolnictwa i naszych służb fitosanitarnych, żebyśmy mogli zaistnieć na rynkach zagranicznych, np. w Chinach. Chcemy tam handlować, ale te rynki są obecnie dla nas zamknięte. Mówimy dużo o rynku chińskim, indyjskim ale my tam obecnie nie możemy bezpośrednio sprzedawać, bo nie mamy odpowiednich umów o współpracy. Część państw dba o własne rynki wprowadzając bariery administracyjne zabezpieczające przed napływem owoców z innych państw.
Czy wysokość środków unijnych, które mają pokryć straty polskich sadowników jest odpowiednia?
Te środki są niewystarczające. Nie pokryją strat, jakie powstały na rynku owoców i warzyw w wyniku embarga.
Jak embargo wpłynęło na wyjątkowo niską cenę jabłek przemysłowych?
Embargo spowodowało zwiększenie podaży świeżych jabłek deserowych na rynku krajowym, ten fakt sprzyja obniżeniu cen jabłek przemysłowych, ponieważ część jabłek deserowych z powodu braku nabywców lub wysokich wymagań jakościowych sprzedawana jest jako jabłka przemysłowe. Drugim powodem są niekorzystne warunki pogodowe, jakie wystąpiły w tym roku pogarszając jakość owoców do nich zaliczamy przymrozki wiosenne i gradobicia. Powstała nadprodukcja powoduje możliwość wykorzysta ciężkiej sytuacji sadowników przez przetwórnie, które za jabłko przemysłowe oferują bardzo niskie głodowe ceny.
Wywiad ukazał się w tygodniku "Nasza Polska"
Napisz komentarz:
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja portalu Grojec24.net nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Każdego użytkownika obowiązują zasady komentarzy.
Komentarze (1):
aon; 7 października 2014, 17:01
Jedynym dobrem to plajta niskoobszarowych gospodarstw i powstawanie tych o dużym areale co znacznie przyczynia się do spadku nakładów na produkcję.