Szymon Wójcik: Mieszkaniec Grójca jedzie po raz drugi na Międzynarodowy Turniej Karate do Los Angeles i po raz kolejny zdobywa złoto. Czy wymagało to dużego wysiłku?

Jacek Chałupka:To nie było dla mnie łatwe zadanie obronić złoty medal na Turnieju którego początki sięgają połowy lat 60-tych i jest on uznawany za bardzo prestiżowy wśród karateków w Stanach Zjednoczonych. Udało mi się wygrać 51 edycję w ubiegłym roku i teraz w tym roku. Trudno powiedzieć czy w tym roku było łatwiej czy trudniej.

Możesz opowiedzieć coś więcej o tym Turnieju?

Organizatorem jest japoński mistrz karate Soke Takayuki Kubota, który wyemigrował do Stanów w 1962 roku  na zaproszenie do współpracy przy różnych produkcjach hollywoodzkich. Kubota przeniósł całą swoją organizację International Karate Association i turnieje zaczęły odbywać się w LA.

Być może jest to prestiż. Jak już kiedyś wspominałem w naszej rozmowie pierwszą edycję turnieju wygrał sam Chuck Norris, który poza tym, że jest gwiazdą filmu jest również wybitnym mistrzem sztuk walki

Jednocześnie w tym samym czasie do Stanów przyjechał Bruce Lee na zaproszenie Eda Parkera, który niestety  już nie żyje, a jest nazywany ojcem amerykańskiego karate. W Polsce nie wiem szczerze mówiąc czy są jeszcze jakieś Turnieje, które mają tyle edycji.

Walczyłeś z tymi samymi rywalami co poprzednio?

Byli to głównie ci sami zawodnicy. Oczywiście pojawiają się i nowi, ale ścisła czołówka jest nie zmienna od lat. W innych sportach też raczej tak jest.

Od ilu lat zajmujesz się karate zawodowo?

Trenuje od 1992 roku. Jak sobie teraz przypomnę początek tej życiowej przygody to była zwykła kartka A4, na której było ogłoszenie o treningach karate. Mój ojciec zapisał mnie i mojego brata na te zajęcia. Mieliśmy po 12 lat, więc zaczęliśmy trenować dosyć późno. Byliśmy jednymi z najmłodszych. Teraz prowadzę zajęcia już z dziećmi w wieku 4 lat.



A pierwsze sukcesy?

Pojawiły się w 1994r. kiedy to startowaliśmy w Mistrzostwach Polski w kategorii dziecięcej. Zdobyłem wtedy srebro, a brat brąz w kategorii kumite (w walce).

Bruce Lee to Jet Kune Do, a styl karate, którego na co dzień uczysz w swoim klubie Seiken?

Jest to styl o nazwie Gosoku-ryu, który powstał i dalej powstaje na doświadczeniach mistrza Kuboty w USA. Ten styl był sprawdzany pod kątem przydatności na ulicy. Wiele stylów walki powstaje na kanwie koncepcji wymyślonych przez mistrza.

Jeden z najlepszych uczniów Kuboty - John Gelson był policjantem w LA i krótko mówiąc sprawdzał techniki mistrza w swoim fachu. Kubota jest twardym człowiekiem (ma już 82 lata!). Ten styl oparty jest właśnie o Go czyli twardości i Soku - szybkość.

Krótki pokaz stylu Gosoku-ryu



I czterolatkowie trenują już takie karate?

Ja prowadzę wiele zajęć, również w przedszkolach. Niektóre dzieci mają jeszcze pampersy. Takie treningi trwają zwykle około 15 minut. Pokazujemy ćwiczenia wprowadzające maluchy. Z karate mają niewiele wspólnego poza tym, że posługujemy się japońskimi nazwami. Kiedyś jeszcze nie było żadnej metodyki , która pozwalałaby na naukę dzieci, dziś jest inaczej.

Jak karate rozwija takie dzieci?

Nie lubię chwalić tego co robię. Mogę powiedzieć tyle, że jest to sport indywidualny tak jak pływanie  czy bieganie. Moim zdaniem sporty indywidualne kształtują samodyscyplinę, koncentrację, pracę nad samym sobą. Tutaj nie ma na kogo zwalić winę za porażkę. Takie sporty uczą systematyki. Sztuki walki uczą również pokory w stosunku do siebie i innych.  Po zakończeniu treningu pada zawsze japońskie Sogi, co oznacza że uczniowie muszą  posprzątać salę po zajęciach. Ten zwyczaj wywodzi się z Japonii, gdzie w wielu szkołach nie ma osób wyznaczonych do sprzątania,  sprzątają uczniowie.



Było o najmłodszych. To teraz może o najstarszych. Ile lat mają najstarsi wychowankowie klubu Seiken?

Najstarszym trenującym z nami jest pan obecnie Sensei, który zbliża się do 60-tki. Zaczął swoją przygodę z karate dosyć późno bo w wieku 48 lat. Mając dorosłe dzieci, własny biznes, a dwa lata temu zdał na czarny pas. Oczywiście sprawność już nie ta sama co w młodszym wieku, ale to już są prawa natury niestety. Facet sobie dobrze radzi: startuje w zawodach weteranów, sędziuje, mało tego  zaczął prowadzić własny klub karate.

To pokazuje, że każdy może ćwiczyć karate. W Grójcu może jeszcze nie, ale w moim drugim klubie w Warszawie, gdzie również prowadzę zajęcia, trenują całe rodziny. To jest fajne.



Może wyjaśnisz o co chodzi z tymi kolorami pasów i danami?

To jest system który pokazuje na jakim jesteśmy poziomie. Mamy 10 pasów uczniowskich (kyu), od białego do brązowego. Następnie 10 pasów mistrzowskich dan od 1 do 10.  W Polsce obecnie są 3-4 osoby, posiadające 8 dan nadany przez Japończyka. To jest trochę jak ze studiami - można mieć stopień naukowy nadany przez renomowany uniwersytet, a inne znaczenie ma tytuł naukowy w prywatnej uczelni.

Podsumowując najbardziej prestiżowe stopnie i tytuły to te, które zdaje się i są nadane przez japońskiego mistrza karate.

A Ty którego masz dana?

Ja posiadam 5 dan nadany przez Soke Takayuki Kubota. Moim zdaniem to trochę za wcześnie. Nie mam jeszcze  stażu treningowego. U Kuboty trzeba mieć min. 30 lat treningu karate, żeby móc zdawać na 5 dana. Dlatego było to dla mnie zaskoczeniem, kiedy po jednym z treningów w dojo (sala) Kuboty ja i mój brat zostaliśmy poinformowani, że mamy 15 minut aby przygotować się do egzaminu. Po zakończonym egzaminie Takayuki Kubota nadał nam kolejny stopień w karate, czyli 5 dan. Jeszcze większym zaskoczeniem dla mnie było otrzymanie tytułu Shihan (profesor sztuk walk), które odbyło się na oficjalnej gali sztuk walk w LA.

Masz jeszcze jakieś marzenia i cele związane z Karate?

Generalnie z racji tego, że jestem coraz starszy to już raczej lepszej formy nie osiągnę. Teraz skupiam się nad rozwojem klubu Seiken nad poszerzaniem wiedzy i doświadczenia na temat tego co robię. Chcę doprowadzić jak najwięcej osób do czarnego pasa oraz jeszcze bardziej rozpowszechnić ten sport w Grójcu

To niszowy sport?

No nie powiedziałbym. W moim klubie trenuje ponad 100 osób, więc myślę że nie jest tak źle. Mamy 7 grup treningowych. Okazuje się, że są chętni.

To pewnie dużo pracujesz. Jak wygląda dzień zawodowego karateki z ponad 20-letnim doświadczeniem?

To zależy od cyklu przygotowań oraz od dnia tygodnia. Przeważnie jest to poranny trening czyli tzw. rozruch dużo rozciągania. To ważne. Im człowiek starszy tym ma większe problemy z gibkością, dynamiką. Później zajęcia  z dziećmi i młodzieżą, a wieczorem na koniec dnia trening z tymi najbardziej zaawansowanymi i wymagającymi. Ogólnie to 7 dni w tyg coś robimy. 

A co z kontuzjami?

Właśnie odpukać, ale nigdy nie miałem żadnej poważnej kontuzji. (śmiech)

Turnieje, kolejne wyzwania?

W listopadzie wybieramy się na turniej na Ukrainie. Jadę razem z zawodnikami z Klubu Karate “Seiken”. Trzymajcie kciuki i kibicujcie nam. Jak chcecie sami zobaczyć jak to jest na naszych treningach to zapraszam was do hali sportowej Spartakus, gdzie trenujemy. Dokładny terminarz treningów jest dostępny na naszym profilu Facebook Dojo Grójec oraz na naszej stronie www.karate-do.net.pl.

To życzymy dalszych sukcesów.

Dziękuję.