Grójec miasto szpiegów
19 maja 2024; 16:07
Grojec24.net
0 komentarzy
Podejrzany o szpiegostwo były już sędzia Tomasz Szmydt mieszkał w ostatnim czasie przed wyjazdem na Białoruś w Grójcu. Nie wiemy czym zajmował się w naszym mieście. Nie wiemy czy podejmował działania szpiegowskie w grodzie nad Molnicą. Ale mamy dla Was związane z Grójcem szpiegowskie historie, które stały się kanwą książek i filmów.
Szpieg z grójeckiego ogólniaka
Na początku lat 70. XX wieku komunistyczna propaganda usiłowała zrobić z absolwenta Liceum Ogólnokształcącego w Grójcu superszpiega, następcę sowieckiego agenta Hansa Klossa, który miał wykraść najtajniejsze tajemnice Radia Wolna Europa.
Rodzina Andrzeja Czechowicza, bo o nim mowa, po licznych wojennych i powojennych perypetiach trafiła do Starej Wsi koło Grójca, gdzie jego ojciec był głównym księgowym w Państwowym Gospodarstwie Rolnym. Andrzej uczył się w grójeckim LO, działał w komunistycznym Związku Młodzieży Polskiej i szkolnym kole naukowym.
W 1962 r. otrzymał azyl polityczny w Niemczech Zachodnich. Podczas pobytu w obozie przejściowym w Zirndorfie poznał Genadiusza (Romana) Kotorowicza, korespondenta Radia Wolna Europa, który wśród uchodźców zbierał informacje. Rozgłośnię powołały USA, radio miało docierać do państw, które znalazły się w sowieckiej strefie wpływów. Czechowicz znał biegle język niemiecki i rosyjski, szybko i łatwo nawiązywał kontakty, więc za pieniądze zdobywał dla niego informacje do audycji radiowych i dane wywiadowcze wśród uciekinierów zza „żelaznej kurtyny”. Panowie zaprzyjaźnili się, Kotorowicz polecił go do pracy w RWE.
Zgłosił się do wywiadu
Kilkumiesięczny pobyt w obozie przejściowym, procedura sprawdzania przez służby imigracyjne i kontrwywiadowcze, brak pieniędzy i szans na pracę sfrustrowały młodego człowieka, który liczył, że na Zachodzie odnajdzie bogate i godne życie. W 1964 r. zaciągnął się do służby w Polskich Kompaniach Wartowniczych, złożonych m.in. z żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, stacjonujących w Niemczech od końca wojny. Otrzymał przydział do bazy w Dolnej Saksonii. Wkrótce nawiązał też kontakt z Polską Misją Wojskową komunistycznej PRL w Berlinie Zachodnim, która pełniła funkcję dyplomatyczną i wywiadowczą.
Wywiad PRL zaprosił go na spotkanie i przekazał pierwsze zadanie, które polegało na kradzieży mapy sztabowej z bazy, w której pełnił służbę. W tym samym czasie rozpoczął pracę w Radiu Wolna Europa. Zajmował się pracą dokumentacyjno-archiwizacyjną. Odpowiadał też za sieć osób, które pozyskiwały dla Radia informacje w stolicach najważniejszych państw europejskich.
Normalna, szpiegowska robota
Centrala wywiadu MSW zastanawiała się jak ocenić zatrudnienie Czechowicza, który niedawno sam zgłosił się jako potencjalny współpracownik. Rozważano czy nie jest to prowokacja. Rozwiązano to w październiku 1965 r. W mieszkaniu Czechowicza zjawił się wysłannik wywiadu, powiedział, że ma od tej pory wykonywać wszystkie polecenia MSW. Jeżeli tego nie zrobi, grożą mu poważne konsekwencje, np. ujawnienie listu napisanego do PMW. Czechowicz nie miał wyboru, pod wpływem szantażu został szpiegiem. Kopiował materiały znajdujące się w Wydziale Studiów i Analiz RWE. Przekazał MSW kilkadziesiąt tysięcy materiałów dotyczących przede m.in. sytuacji społecznej, politycznej, ekonomicznej PRL i pochodziły głównie z Polski, więc RWE nie zaszkodziły. Rozgłośni mogły zaszkodzić zdobyte przez niego informacje o korespondentach radia, do których należały osoby z różnych środowisk politycznych, także członkowie najwyższych władz partyjnych, którzy wykorzystywali RWE do walk frakcyjnych w ramach partii. Cenne dla MSW były raporty z rozmów z Polakami przebywającymi na Zachodzie oraz informacje o stosunkach między pracownikami radia, sposobach i miejscach spędzania wolnego czasu, słabościach, nałogach, skłonnościach, kompromitujących wątkach obyczajowych.
Ze względów konspiracyjnych nie spotykał się z oficerami wywiadu w Berlinie. Kiedy otrzymał pocztówkę np. z operą wiedeńską, był to sygnał, że MSW wyznaczało mu spotkanie w Wiedniu. Na miejscu błyskawicznie przekazywał kopertę ze zdobytymi materiałami mijanemu agentowi. Ten, aby nie zostać złapany natychmiast przekazywał ją innej osobie. Później podczas spotkania z oficerem prowadzącym, Czechowicz ustnie uzupełniał pisemne materiały. Przechodził też dwa-trzy razy w roku szkolenia szpiegowskie.
Uciekaj, szybko!
Na początku marca 1971 r. Czechowcz otrzymał telefoniczne ostrzeżenie i wezwanie do ucieczki z RFN. Spakował niezbędne rzeczy i pojechał do Salzburga, gdzie oficerowie MSW poinformowali go o ewakuacji do Polski. Nie podano mu powodów decyzji. Nie wiadomo dlaczego ktoś w służbach podjął taką decyzję, agent nie został zdekonspirowany. Być może to wynik rozgrywek w MSW. Czechowicz musiał porzucić stabilne, bogate życie na Zachodzie. Przewieziono go do kraju umieszczono w lokalu konspiracyjnym. Po kilku dniach propaganda komunistyczna w PRL zaczęła chwalić się powrotem superszpiega, który przeniknął szeregi wroga. Dopiero wtedy stał się funkcjonariuszem MO, i to od razu w stopniu kapitana.
Z niedoszłego emigranta najpierw zrobiono szpiega (w 1965 r.), a po sześciu latach oficera wywiadu i celebrytę. Nasz bohater był oszołomiony, zwłaszcza, że od razu wypłacono mu równowartość pensji stosunkowo wysokiego stopniem funkcjonariusza wywiadu MSW (inspektora), licząc od 1963 r., i zaliczono ten okres do wysługi lat w wymiarze półtora etatu. Nie było chyba żadnego innego przypadku równie błyskawicznej, jednodniowej kariery w komunistycznych służbach specjalnych – piszą historycy, Patryk Pleskot i Władysław Bułhak w książce „Szpiedzy PRL-u”.
Gwiazda popkultury PRL
Najwyższe władze PRL usiłowały z Czechowicza zrobić gwiazdę komunistycznej popkultury. - Po niespodziewanym, zwłaszcza dla samego Czechowicza powrocie do Warszawy w 1971 r., w Biurze Prasy KC postawiono rzucić na propagandowy front najlepszych krajowych specjalistów od problematyki szpiegowskiej i sensacyjnej. Nakręcenie filmu o misji Czechowicza zamierzano zlecić słynnemu reporterowi Krzysztofowi Kąkolewskiemu i Andrzejowi Konicowi – reżyserowi właśnie „Stawki większej niż życie”. W podobnym duchu temat miał podjąć na łamach tygodnika „Perspektywy” Witold Szymanderski, autor wielu powieści z serii „07 zgłoś się”, w oparciu o które powstał popularny serial milicyjny o por. Borewiczu. Mimo nakładów sił i środków, mit „kapitana Czechowicza” budowany był niezręcznie i nieprzekonująco – tłumaczy Patryk Pleskot.
Czar szybko prysł
Kolegów i współpracowników z RWE Czechowicz opisywał jako ludzi cynicznych. Kotorowicza, który umożliwił mu pracę w rozgłośni zgodnie z komunistycznymi kalkami propagandowymi określał agentem hitlerowców i CIA.
Czar szybko prysł, zainteresowanie „superszpiegiem” zaczęło spadać. Czechowicz oficjalnie pracował jako funkcjonariusz wywiadowczego Departamentu I MSW. Jeździł po kraju, opowiadał swoją historię w zakładach pracy. Odwiedził Czechosłowację i NRD.
Media PRL szybko straciły zainteresowanie Czechowiczem, o jego spotkaniach informowało głównie RWE. W 1974 r. wydał z inspiracji SB książkę pt. Siedem trudnych lat. Ożenił się, obronił doktorat o instytucjach propagandowych w RFN na Wojskowej Akademii Politycznej. W 1978 r. wysłano go jako rezydenta wywiadu do komunistycznej Mongolii. Po powrocie, od 1982 r. pracował w Akademii Spraw Wewnętrznych w Legionowie, „kuźni” kadr SB. Przekazywał wiedzę o „działalności zachodnich ośrodków dywersji”. W kwietniu 1985 r. wysłano go do pracy w Konsulacie Generalnym PRL w Rostocku (NRD). Stamtąd po dwóch latach odwołano go za niesubordynację i krytykowanie przełożonego. Przez dłuższy czas nie otrzymał przydziału. W resorcie chyba mu nie ufano, skoro w 1988 r. nie otrzymał zgody MSW na wyjazd turystyczny do Grecji. W SB pracował do jej rozwiązania w lipcu 1990 r.. Krótko, do 1991 r. pracował w Policji, skąd zwolniono go i wysłano na emeryturę.
W 2002 r. wytoczył Polskiej Agencji Prasowej sprawę o zniesławienie za zacytowanie słów Jana Nowaka Jeziorańskiego, który podważył jego zdolności i umiejętności szpiegowskie. Czechowicz przegrał sprawę. Szerzej zainteresowani tematem mogą sięgnąć do jego wspomnień, „Straceniec czyli Przypadki urodzonego w niewłaściwym czasie”.
As wywiadu z fabryki płatków owsianych
Niezwykle pozytywną rolę w czasie II wojny światowej odegrał Mieczysław Słowikowski ps. „Rygor” z Jazgarzewa, który wówczas leżał w powiecie grójeckim. Stworzył antyniemiecką siatkę konspiracyjną obejmującą tereny Afryki Północnej od Maroka po Libię, mając za przykrywkę fabrykę płatków owsianych.
W II RP Słowikowski pracował w wywiadzie wojskowym. Po wybuchu wojny przedostał się do Francji, skąd trafił do Algieru. Jego siatka wywiadowcza w północno-zachodniej Afryce dostarczała aliantom informacje dotyczące strategicznych punktów i agentach III Rzeszy. - Stwierdziłem z zadowoleniem, iż mam wiadomości o wszystkich jednostkach wojskowych, bateriach i umocnieniach brzegowych, znałem dokładnie zapasy amunicji, bomb lotniczych oraz całego zaopatrzenia wojennego – pisze Słowikowski w pasjonujących wspomnieniach „W tajnej służbie”.
Bezcenne informacje
Zdobyte przez „Rygora” informacje okazały się bezcenne. Dzięki nim wojska alianckie w listopadzie 1942 r. zajęły francuską Afrykę Północną w ciągu doby (Operacja Torch). Do czasów lądowania w Normandii była to największa operacja desantowa w historii. Była ważnym, bo pierwszym dużym zwycięstwem koalicji antyniemieckiej.
Słowikowski za swoje dokonania został odznaczony najwyższymi orderami przez Amerykanów i Anglików. Po wojnie nie wrócił do Polski. Zamieszkał w Wielkiej Brytanii. W komunistycznej Polsce uznany za zdrajcę i pozbawiony obywatelstwa. Zmarł 20 lipca 1989 r. w Londynie. Legenda mówi, że jego działalność w Afryce zainspirowała twórców słynnego filmu „Casablanka”. Trudno stwierdzić, ale film warto obejrzeć.
Na razie tyle. Ciąg dalszy szpiegowski opowieści nastąpi.
Redakcja
Napisz komentarz:
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja portalu Grojec24.net nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Każdego użytkownika obowiązują zasady komentarzy.
Komentarze (0):
Na razie nie ma żadnych komentarzy - Twój może być pierwszy!